Mszczonowski Element Muzyczny 2023

14 sierpnia, w posiadłości Zbiroża, odbył się Mszczonowski Element Muzyczny. Czy będzie to kolejny punkt na polskiej mapie festiwalowej? Zapraszamy do lektury.

Posiadłość Zbiroża to ciekawe miejsce pod Mszczonowem. Nie wiem skąd pomysł, aby tam odbywało się wydarzenie „Mszczonowski Element Muzyczny”. Trudno tam trafić samochodem. Jeszcze trudniej bez. Być może właśnie dlatego frekwencja nie była najlepsza.

Staramy się wspierać młodych wykonawców i cieszymy się, że nie jesteśmy w tym osamotnieni. Na wydarzeniu Mszczonowski Element Muzyczny okazję, by zaprezentować się publiczności, miały zespoły znane (póki co) przede wszystkim lokalnej społeczności.

Nie oznacza to jednak, że poziom był niski. O nie!!! Te młode zespoły mają spore szanse, by zaistnieć na polskiej scenie muzycznej. Nie mogę się wypowiedzieć o pierwszym zespole, gdyż dojechaliśmy dopiero na Veneficę. Biorąc jednak pod uwagę poziom pozostałych, myślę, że również nikt się nie zawiódł.

Venefica dała dobry koncert. Ot, tak zwyczajnie. Naprawdę nie ma się o co przyczepić. Ich wykonania coverów były więcej niż przyzwoite. I choć publiczności było jak na lekarstwo, to nie jedna nóżka sobie tupała.

Jako kolejny wystąpił zespół Koniec Listopada. Mieliśmy już okazję widzieć ich na GAPA w warszawskim klubie Remont. Wiedzieliśmy więc, czego się spodziewać. Młodzi ludzie, którzy świetnie bawią się na scenie. Czy można chcieć czegoś więcej? W końcu najważniejsze jest, aby kochać to, co się robi. A po tych młodych muzykach widać, że tak właśnie jest. Dodatkowo mają świetny kontakt z publicznością.

Następnym zespołem, który miał możliwość się zaprezentować był AntyRefleks. Pisaliśmy już o nich nie raz. I wiem, że jeszcze nie raz napiszemy. Z koncertu na koncert są coraz lepsi. Również i oni potrafią nawiązać super kontakt z publicznością. A to, jak bawią się na scenie, musicie zobaczyć sami. I jak potrafią rozruszać publiczność. Choć ta, która zgromadziła się na MEM nie wymagała rozruszania. Hitem ich występu była… „Belgijka”… Tak!!! Dobrze przeczytaliście.

„Gwiazdą” (nie lubię tego słowa, ale zasługują na takie określenie) wieczoru był Pull The Wire. Swoją klasę pokazali nie po raz pierwszy. Jak już zapewne wiecie, część naszej redakcji jest z Żyrardowa i pamięta początki tego zespołu. A tego, jak radzić sobie gdy są problemy z prądem, mogłoby się od nich uczyć wielu innych wykonawców. Nie stali i nie patrzyli się bezradnie na siebie, lecz szybko się ogarnęli i zaczęli improwizować. Szacun, Panowie.

Generalnie całe wydarzenie było świetne. Niestety, jak wspominałem już wcześniej, nie dopisała publiczność. Nie zabrakło co prawda przedstawicieli PGRów. Koncert można było przesiedzieć pod sceną bez obawy, że ktoś uszkodzi kręgi szyjne. I to, w pewnym sensie, był plus. Koncerty PTW przyciągają coraz więcej ludzi, którzy nie zawsze potrafią się bawić. Pod tym względem ten właśnie koncert był świetny. Bo ludzie się bawili. Tak zwyczajnie. I był to chyba jedyny plus tak niskiej frekwencji. Bo o ile Pull The Wire są coraz bardziej popularni, to dla młodych zespołów szansa zaprezentowania się szerszej publiczności jest naprawdę bardzo ważna.

Jeśli więc będziecie mieć możliwość zobaczyć te młode kapele, zróbcie to. Nie pożałujecie.

Zdjęcia z tego wydarzenia: facebook.com/rockpresspl