W miniony piątek, w łódzkim klubie Wooltura, odbył się niezapomniany koncert zespołu Leash Eye. Towarzyszyli im Venflon i District PTHC. Zapraszamy do relacji.

Mój ulubiony początek weekendu to koncert. Nie zawsze mam możliwość tak właśnie zakończyć piątek. Na szczęście obecny weekend mogłam rozpocząć koncertem jednego z moich ulubionych polskich zespołów, czyli Leash Eye. W tym dniu towarzyszyli im Venflon i District PTHC.

Rozpoczął ten ostatni. Nie ukrywam, że wcześniej nie słyszałam o zespole z Piotrkowa Trybunalskiego. A szkoda. Ich muzyka jest naprawdę świetna. Nie brakowało siarczystych riffów i mocnych uderzeń w gary. Momentami było wolno i mocno, momentami szybko. Nie wiem jak określić twórczość District PTHC. Myślę, że spodoba się zarówno miłośnikom hard core’u, jak i hard rocka. Wszystkie zaprezentowane utwory zasługują na uwagę. Mi osobiście najbardziej podobał się „Wampir”. Na pewno jest to zespół, na którego koncert warto się wybrać. Mam nadzieję, że jeszcze o nich usłyszymy. Nie tylko lokalnie.

District PTHC

Jako kolejny zaprezentował się Venflon. Jeśli ktoś idzie na ich koncert, to wie, że zawsze może liczyć na dobrą zabawę. Nie inaczej było i tym razem. Interakcji, w jaką zespół wchodzi z publicznością, mógłby pozazdrościć nie jeden wykonawca. Wśród kawałków, które zagrali, było również kilka nowości. Jedna z nich była nawet odśpiewana z kartki 🙂 Nie ukrywam, że koncerty, na których mam możliwość słyszeć takie „świeżynki”, zapadają szczególnie w pamięci. Jeden z utworów (Od nowa) Venflon zadedykował Opathowi z Leash Eye, który tego dnia obchodził swoje urodziny. Nie ukrywam, że takie momenty są dla mnie naprawdę piękne. Reasumując, Venflon był, jak zawsze w świetnej formie dzieląc się swoją niespożytą energią z publicznością.

Venflon

No i czas na Leash Eye. Nie ukrywam, że to na ich występ czekałam z niecierpliwością. Muzyka, którą grają, to idealne połączenie hard rocka i klasycznego metalu. Świetna zarówno od strony instrumentalnej, jak i tekstowej. To na takich klimatach się wychowałam, takie lubię najbardziej i do takich mam największy sentyment. Gdy usłyszałam ten zespół po raz pierwszy, byłam bardzo ciekawa jak ich muzyka brzmi na żywo. I wiecie co? Nie zawiodłam się. Rozkoszowałam się pięknymi dźwiękami, które płynęły ze sceny. Do tego idealnie pasujący do muzyki dźwięk klawiszy. Być może dlatego, że było widać, że grają, bo to kochają, czują. Że granie sprawia im radość. Odnosi się wrażenie, że Panowie świetnie się czują ze sobą na scenie. A nie od dzisiaj wiadomo, jak ważna jest atmosfera. Zamiast piorunujących spojrzeń, były żarty. 🙂

Na podsumowanie dodam tylko, że warto wybrać się na koncert każdego z tych zespołów osobno. Ale jeśli tylko łączą swe siły, iść trzeba. Jedyny minus, to słaba frekwencja. Wiadomo jednak, że jednego dnia gra się dla pustej sali, innego brakuje miejsc. Przykro jednak, gdy tak świetne zespoły muszą spotykać się z tak smutną rzeczywistością. Jednocześnie to, że koncertu nie odwołano, świadczy o ich wielkości. Tak więc, drodzy wykonawcy, Rock Press życzy Wam, aby Wasza muzyka przebiła się przez muzyczny chłam, którym obecnie zalany jest Internet. Szacun!!!

Tradycyjnie zapraszamy na naszą stronę na FB, gdzie znajdziecie fotorelację z koncertu: facebook.com/rockpresspI (tym razem nie tradycyjnie, ale uważam, że warto) zapraszamy do zapoznania się z twórczością

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *